czwartek, 7 lutego 2019

ŚLADAMI "STAREGO" NOYAU, CZYLI PIERWSZY RDZEŃ TWIERDZY KRAKÓW (CZĘŚĆ 2)


fort reditowy luneta warszawska

Poprzedni wpis zakończyłem na Bastionie III Kleparskim.
Kolejnym umocnieniem wzdłuż wału noyau był początkowo Bastion IV, znajdujący się na obszarze między Dworcem Głównym a Cmentarzem Rakowickim. Stwierdzono jednak, że lepiej będzie poprowadzić linię rdzenia przez wysuniętą przed niego wcześniej "Lunetę Warszawską" na rogu dzisiejszej ulicy Kamiennej i alei 29 Listopada. Bastion IV zatem został zniesiony a linia rdzenia, została przesunięta na północ i uwzględniała fort reditowy "Luneta Warszawska", który został opatrzony numerem bastionowym IVa.
W późniejszych czasach w miejscu zniesionego Bastionu IV przy ulicy Rakowickiej wybudowano między innymi koszary im. Leopolda Salwatora.
Wiąże się z nimi ciekawa historia ponieważ zostały wybudowane w głównej mierze za środki pochodzące z... wykupienia przez Kasę Oszczędności Miasta Krakowa Zamku Królewskiego na Wawelu, w którym wcześniej mieściły się właśnie koszary Cesarsko-Królewskiej Armii.
Krakowianom udało się wykupić niezwykle cenny historycznie i kulturowo obiekt w 1905 roku i Austriacy zmuszeni byli przenieść zakwaterowania dla żołnierzy w inne miejsce.
Oprócz koszar artylerii mieściła się tam także zbrojownia (po której została po dziś dzień nazwa miejscowego Pubu) oraz magazyny zaopatrzenia.
Fort reditowy 12 "Luneta Warszawska", zwana także Bastionem IVa w nomenklaturze starego rdzenia jest jednym z najstarszych zachowanych stałych dzieł fortyfikacyjnych w Twierdzy Kraków.
Budowany w latach 1850-56, był dziełem wysuniętym przed linię rdzenia twierdzy i jego zadaniem obrona dalekiego przedpola. W szczególności traktu warszawskiego.
W czasach gdy powstawał podobne zadanie obrony dalekiego przedpola miały również wysunięte poza linię rdzenia forty "Kościuszko", "Luneta Grzegórzecka" oraz "Krakus".
W linię noyau został włączony w 1885 roku. W latach 1880-1890 z uwagi na rozwój artylerii przeszedł szereg modernizacji, lecz i tak pod koniec XIX wieku był już przestarzały więc w obliczu I Wojny Światowej pełnił już funkcje pomocnicze i magazynowe.
Ostatnią poważną modernizacją było umieszczenie w 1907 roku na lewym barku szyi tradytora broniącego swym ogniem torów kolejowych i stacji towarowej.
Fort nie brał udziału w bezpośrednich starciach podczas I Wojny Światowej i tuż po jej zakończeniu przeszedł we władanie Wojska Polskiego, które użytkowało go na cele magazynowe. Później został zaadaptowany na filię Więzienia św. Michała. Wnętrza zostały przerobione na cele, co w późniejszym czasie wykorzystali okupanci.
Wraz z wybuchem II Wojny Światowej i okupacją niemiecką rozpoczął się niechlubny, mroczny okres w dziejach fortu. Wówczas możliwe, że mieściło się w nim więzienie gestapo lub areszt, w którym przetrzymywano niesubordynowanych żołnierzy oraz urzędników w służbie Wehrmachtu.
Po zakończeniu wojny fort przejęła na krótko Armia Czerwona. Kolejny okupant wraz ze swoimi poplecznikami wkrótce urządzili w nim więzienie UB. 
Zachowaną pamiątką po tych trudnych czasach są napisy pozostawione przez więźniów przetrzymywanych w tym miejscu.
Istniały podejrzenia, że w forcie były wykonywane egzekucje, które miały odbywać się w momencie przejazdu pociągu w lewej części obiektu, tak aby nie było słychać odgłosów, ale brak na to w dalszym ciągu twardych dowodów.
Fort ten zbudowany w stylu neogotyckim, z licznymi krenelażami, machikułami i innymi zdobieniami z ulicy wyglądem przypomina trochę zamek. 
Szyi i zarazem wjazdu do fortu broni niska ale potężna basteja. Za oryginalną, odrestaurowaną dębowa okutą bramą dostać się można na dziedziniec wkoło redity.
Niegdyś bramy wjazdowe były dwie, znajdowały się po obu stronach kaponiery szyjowej lecz ta wschodnia została zamurowana.
Redita czyli półokrągły, podkowiasty budynek pełniący rolę śródszańca fortu, służył do obrony tegoż właśnie dziedzińca, ale również znajdowały się w nim kazamaty w których odpocząć mogła załoga.
Na dachu znajdowały się działobitnie. Podobnie jak na wale artyleryjskim znajdującym się na zewnątrz od redity, na który wtaczano działa po pochyłych podjazdach.
Na dach redity działa z kolei wnoszono za pomocą odpowiedniej windy.
Kto widział basztę maksymiliańską znajdującą się na Podgórzu, czyli Fort "Św. Benedykt", ten patrząc na reditę dostrzeże pewne podobieństwa. Najbardziej rzucić w oczy powinien się układ otworów strzelniczych i wentylacyjnych w ścianie budynku.
Jeden otwór na armatę kazamatową, symetryczne względem niego dwa otwory do broni ręcznej i nad nim otwór wentylacyjny - większy, pod nim zaś mniejszy. Także narys jest wieloboczny - poligonalny, a nie okrągły jakby mogło się wydawać.
Fort otoczony jest suchą fosą o spłaszczonym przeciwstoku, przystosowanym do ewentualnych wypadów części załogi w stronę nacierającego przeciwnika.
Fosy broniły dwie podwójne kaponiery barkowe, nazywane "kocimi uszami" ze względu na charakterystyczny kształt z widoku "od góry". Uzbrojone były w armaty kazamatowe oraz była możliwość prowadzenia ostrzału z broni ręcznej.
Do "kocich uszu", podobnie jak w innych fortach reditowych prowadziła poterna, do której wejście znajdowało się w niewielkich, wkomponowanych w ziemny wał artyleryjski "budyneczkach".
Fort reditowy przystosowany był do uporczywej obrony. 
Śmiałkowie, którym udałoby się obejść ogień artyleryjski, podeszliby pod fort i jakimś cudem uniknęliby ostrzału z licznych otworów strzelniczych zewnętrznych, sforsowaliby bramę dostawszy się do środka, mieliby nie lada problem.
Otóż czekałaby ich powtórka z rozrywki i kolejny ostrzał, chociażby z redity.
Gdyby chcieli dostać się do środka kubatur, to musieliby sforsować barykady, którymi można było odciąć praktycznie każdy korytarz i pomieszczenie w forcie za pomocą belek wstawianych w specjalne służące do barykadowania wgłębienia po obu stronach ścian w korytarzach.
Jak widać zdobywanie wówczas takiego fortu nie byłoby taką prostą sprawą.

W lunecie obecnie mieści się hostel oraz kawiarnia. Trwają także prace remontowe, które miejmy nadzieję, że przywrócą świetność temu jednemu z najstarszych obiektów Twierdzy Kraków.
Liczymy też, że deweloperzy, którzy niczym ambitny dentysta chętnie zaplombowali w Krakowie każdą wolną, niezagospodarowaną z jakichś powodów przestrzeń nie będą ingerować w jakąkolwiek jego strukturę. 
Pamiętajmy, że fort to nie tylko kubatury ale także formy ziemne.
Na koniec dodam jako ciekawostkę, że zarówno prof. Janusz Bogdanowski jak i dr. Jan Piwowoński w swoich książkach dostrzegają podobieństwo pod pewnymi względami lunety do znajdującego się przed Bramą Floriańską Barbakanu.

Uwagę przykuwają piękne machikuły i krenelaże.

brama wjazdowa fort reditowy luneta warszawska
Jedyna zachowana oryginalna brama wjazdowa.

kaponiera szyjowa fortu reditowego luneta warszawska basteja
Kaponiera szyjowa.

tradytor fortu reditowego luneta warszawska
 Efekt ostatniej modernizacji w czasach austro-węgierskich. 
Tradytor broniący linii kolejowej oraz dworca towarowego.


 Liczne otwory strzelnicze broni ręcznej, używane do flankowania bramy...

 ...i obrony wjazdu oraz zapola.

Brama wjazdowa widoczna od wewnętrznego dziedzińca. 
Na niezamalowanym obszarze znajdują się wyryte napisy.

redita
Redita.

wejście do kaponier kocich uszu oraz czytelna pochylnia do wtaczania armat na wał artyleryjski
Wejście do kaponier "kocich uszu" oraz czytelna pochylnia do wtaczania armat na wał artyleryjski.

wejście do redity
Pięknie odnowione wejście do redity z oryginalnymi dębowymi okutymi drzwiami.

otwory strzelnicze
 Otwory strzelnicze na broń ręczną służące do flankowania wejścia do redity.

dębowe okute wrota

wnętrze redity

wnętrze redity
Druga brama wjazdowa do fortu. Niestety zamurowana.

kaponiera szyjowa basteja
Kaponiera szyjowa.

kaponiera barkowa kocie uszy

kaponiera barkowa kocie uszy

kaponiera barkowa kocie uszy

kaponiera barkowa kocie uszy
Kaponiery "kocie uszy".