sobota, 19 stycznia 2019

TWIERDZA POLEGŁA, CZYLI O FORTACH, KTÓRYCH JUŻ NIE MA (CZĘŚĆ 1)

Po zakończeniu I Wojny Światowej Polacy wreszcie doczekali się długo oczekiwanej i upragnionej niepodległości. Nowa Rzeczpospolita zaczęła podnosić się z kolan, dla wielu Polaków zaczynało się życie od nowa.
W Krakowie wraz z upadkiem monarchii Habsburgów, cała scheda po Cesarsko-Królewskiej Armii wkrótce przypadła Wojsku Polskiemu, powstałemu na kanwie Legionów Piłsudskiego.
W związku z tym, że miasto potrzebowało się rozrastać, szybko okazało się, że niektóre obiekty wojskowe nie będą potrzebne.
Zatem w latach międzywojennych rozpoczęły się pierwsze wyburzenia i niwelacje obiektów związanych z Twierdzą Kraków. Specjalnie jakoś ich wtedy nie żałowano, ponieważ kojarzyły się z zaborcami i były to obiekty dość młode. Nie to co teraz - ponad stuletnie, choć nawet to niektórym nie przeszkadza w niszczeniu ich.
Pozwólcie, że nie będę jechał chronologicznie, bo aż takim wnikliwym badaczem nie jestem.
W każdym razie po wstępie będzie wiadomo, iż chciałbym się w pierwszej części cyklu skupić na obiektach, które zostały rozebrane w dwudziestoleciu międzywojennym.
W szczególności będą to dzieła stałe - forty, ale o dziełach ziemnych takich jak szańce również wspomnę w kilku miejscach przy okazji. 
Temat zniwelowanych dzieł ziemnych (baterie, szańce) postaram się rozwinąć przy okazji opisów znajdujących się w pobliżu fortów.
Co ciekawe w tamtych czasach sporo poległo fortów, które powstały najpóźniej, bo podczas rozbudowy drugiego pierścienia (Nowe Noyau) czyli od 1908 roku aż do wybuchu wojny.
Rozbierano lub przebudowywano zatem obiekty, które były stosunkowo nowe.

Zaczniemy od I Obszaru Warownego Twierdzy Kraków.
Jednym z obiektów, które zostały przebudowane lub rozebrane był fort piechoty rdzenia N-1 "Zwierzyniec", który znajdował się przy ulicy Malczewskiego, wiodącej w kierunku Kopca Kościuszki.
Wspominałem o nim nieco przy okazji wpisu o Zespołach Bramnych Fortu "Kościuszko".
Obiekt ten przebudowany został na dzieło stałe w miejscu dawnego szańca FS-2 w latach 1908-1909. Potem w latach 1926-1927 został przebudowany (dobudowano kondygnacje do bloku koszarowo-bojowego, zniwelowano część obwałowań, rozebrano schrony pogotowia) i zaadaptowany na rozgłośnie Polskiego Radia.
Obecnie można poznać ten obiekt po olbrzymim maszcie z przekaźnikiem oraz pooglądać relikty form ziemnych oraz drogi dojazdowej zza siatki ogrodzeniowej.

 

Na alei Waszyngtona znajdowała się wzniesiona w 1908 roku Brama Kościuszko, która według jednych źródeł została zburzona po 1920 roku, według innych dopiero po II Wojnie Światowej.
Również kilka zdań na jej temat znaleźć można czytając wpis o Zespołach Bramnych Fortu "Kościuszko".

Przy okazji okolic Wzgórza św. Bronisławy warto wspomnieć o starych szańcach FS-1 i FS-30 (Feld Schanze) z 1855 roku znajdujących się dawniej tuż przy Salwatorze po obu stronach dzisiejszej alei Waszyngtona.
Zostały uznane jako nieprzydatne i splantowane jeszcze w czasach zaborów w 1909 roku.
Na ich miejscu stoją dziś piękne stare wille. Ulice Gontyna i Anczyca znajdują się mniej więcej w obrysach tychże szańców.



Idziemy na północ w kierunku ulicy Piastowskiej, wzdłuż, której przebiegała linia nowego rdzenia. Pierwszym obiektem na jaki natrafimy są relikty fortu rdzenia N-4 "Błonia" z 1908 roku, który powstał w miejscu dawnego szańca FS-4.
Relikty te znajdują się tuż za food truckami oraz warsztatami samochodowymi naprzeciwko błoń.
Proces dewastacji został zapoczątkowany w 1934 roku, gdy zapadła decyzja o jego częściowej rozbiórce (zachowały się zdjęcia świadczące o tym, że do prac rozbiórkowych zachęcano ochotników). Wysadzono wówczas oba schrony pogotowia oraz zniesiono wały ziemne. Wykonano przez to robotę zupełnie niepotrzebną, gdyż wały oraz schrony pogotowia do dziś nikomu by nie przeszkadzały. Ze smutkiem w oczach patrzy się na zarośnięty i niezagospodarowany ale zniwelowany obszar. Tak samo na pozostawione resztki wysadzonego schronu pogotowia, który mógł sobie nadal stać na swoim miejscu i być może przydać się do jakichś celów.
Blok koszararowo-bojowy przydał się później okupantowi niemieckiemu, który udostępniał go do zwiedzania dla mieszkającej w mieście ludności niemieckiej.
Potem przerobiono go na schron przeciwlotniczy "okładając" go dodatkowymi szalunkami betonu.
W tej formie możemy go obejrzeć dziś. Jako szpetny, betonowy kloc. Niestety okoliczny teren jest mocno zaśmiecony a wejście do budynku jest zamurowane zapewne żeby nie odbywały się w nim libacje alkoholowe i aby nie służył jako noclegownia dla bezdomnych.
W latach 60-tych znajdowała się w nim siedziba spółdzielni studenckiej.
W ostatnich latach skradziono dwie sztuki oryginalnych pancernych drzwi...
Były plany zagospodarowania tego terenu pod Centrum Muzyki Kameralnej.
Blok koszarowo-bojowy miał zostać wkomponowany w nowoczesną zabudowę.
Oby nie został tak "wkomponowany" jak blok fortu rdzenia N-10 "Prądnik Biały"...

blok koszarowo-bojowy fortu cichy kącik
 Otwory wentylacyjne.

 Wystający spod betonowego sarkofagu kawałek oryginalnego murku.




 Zamurowane otwory wejściowe.


 Kolejny wystający fragment oryginalnego muru.

relikty schronu pogotowia
 Relikty schronu pogotowia.



 Bez komentarza...
Zachowany oryginalny uchwyt trzymający rynnę na wodę opadową.

Warto wspomnieć, że niemalże po sąsiedzku płynęła niegdyś przed regulacją rzeka Rudawa, dokładnie między omawianym fortem a ul. Mydlnicką.
Zachowało się po dziś dzień dawne koryto z wlotem do kolektora (wraz z okratowaniem!).
Na górze nad kolektorem, widoczne z ulicy Piastowskiej betonowe słupki od barierki mostowej.




Kolejnym obiektem, który poległ w latach międzywojennych był znajdujący się niegdyś w środku dzisiejszego osiedla przy ulicy Rydla, między pętlą tramwajową "Bronowice" a Młynówką Królewską Fort N-6 "Rudawa", wzniesiony w latach 1908-09. Podobnie jak większość międzypolowych fortów rdzenia, został zbudowany jako dzieło stałe w miejscu dawnego szańca FS-6.
Posiadał blok koszarowo-bojowy oraz dwa schrony pogotowia na barkach.
Nikomu oprócz pasjonatów krakowskich fortyfikacji patrząc obecnie na to miejsce, nie przyszło by nawet na myśl, że w tym miejscu znajdował się kiedyś taki obiekt...

 Mniej więcej w tym miejscu zlokalizowany był Fort N-6 "Rudawa"

Odrobinę szczęścia miał inny fort rdzenia N-8 "Łobzów", którego relikty znajdują się w południowej części osiedla Azory, tuż przy torach kolejowych i towarowej części stacji "Kraków Łobzów". 
Zbudowany także w miejscu dawnego szańca FS-8 w roku 1908, posiadał piętrowy blok koszarowo-bojowy z dwoma schronami pogotowia na barkach. Ciekawe, że od strony zapola do fortu można było się dostać poterną lub drogą pod wiaduktem przebiegającym z kolei pod nasypem linii kolejowej (trafiłem na różne informacje na ten temat). Później przejeżdżało się przez bramę znajdującą się w wale prowadzącą na plac broni. 
Obiekt ten został częściowo rozebrany i splantowany w 1921 roku. Do naszych czasów zachowały się resztki wałów, które możemy oglądać na przykład idąc od strony przejazdu kolejowego przy ulicy Rydla w stronę Azorów (teren gęsto porośnięty robiniami akacjowymi).
Zachował się także w dobrym stanie prawy schron pogotowia, znajdujący się na terenie składu budowlanego, który stoi dokładnie w miejscu dawnego Fortu N-8 "Łobzów".
Czytelny jest także nasyp równi ogniowej, po której prowadzi droga wjazdowa do wspomnianego składu budowlanego.
Z oczywistych przyczyn nie możemy dziś oglądać infrastruktury związanej z dojazdem do fortu pod torami kolejowymi.
Z Azorami jestem związany od dziecka jednak stosunkowo niedawno dowiedziałem się, że w tym miejscu znajdował się kiedyś fort.



resztki wałów fortu międzypolowego rdzenia łobzów

resztki wałów fortu międzypolowego rdzenia łobzów
 Doskonale czytelne resztki wałów.

Do następnego obiektu przeskakujemy aż w stronę Olszy. Był nim szaniec NS-13.
Pierwsze umocnienia w tym miejscu powstały w 1855 roku jako szaniec FS-14.
Zmodernizowany został w ramach Nowego Noyau w 1910 roku i przemianowano go na NS-13 (Noyau Schanze - 13). Został splantowany w latach międzywojennych pod budowę osiedla Oficerskiego.


Po drugiej stronie Wisły ciągnęła się zaś linia umocnień pierwszego rdzenia. Mianowicie między innymi były to dzieła znane jako punkty oporu (Stützpunkt), w praktyce ziemne dzieła obronne dla piechoty.
Pierwszy z nich St. I "Podgórze" zbudowany w latach 1892-93, znajdował się w miejscu gdzie dziś mieści się Krakowska Szkoła Wyższa im. Frycza-Modrzewskiego. Od czasów międzywojennych postępowała jego stopniowa degradacja aż w końcu jego relikty zostały zniwelowane pod budowę wspomnianej uczelni.
Szczęścia nie miały również wybudowane w tym samym czasie St. II "Podgórze" oraz starszy, wzniesiony w 1887 roku Półbastion VII, które zostały zrównane z ziemią podczas rozbudowy sieci kolejowej.



Do historii (lub jak kto woli w zapomnienie) przeszedł także punkt oporu St. IV "Dębniki" zbudowany w latach 1892-93, zniwelowany pod budowę domków jednorodzinnych w międzywojniu.


Nie zachowały się także szańce FS-23 znajdujący się niedaleko ronda Matecznego, broniący traktu wiedeńskiego oraz FS-27, który został wchłonięty przez eksploatowany w czasach międzywojennych kamieniołom na Zakrzówku. Szańce pochodziły z lat 1855-56.



Dla mnie pasjonata, człowieka żyjącego w obecnych, dość spokojnych czasach, temat burzenia fortyfikacji austriackich w Krakowie jest niezwykle drażliwy.
Uważam, że zawsze lepszym rozwiązaniem jest adaptacja aniżeli dewastacja.
Szczególnie w dzisiejszych czasach i przy obecnych możliwościach technicznych.
Każdy obiekt, stojący na drodze inwestycji, można w jakiś sposób pogodzić z planowanym otoczeniem. Pod warunkiem jeśli się tego chce, da się to załatwić z odpowiednimi ludźmi (w tym nie napotka się przeszkód z ich strony) i posiada się odpowiednie środki finansowe.
Nie wspomnę już o tym, że lepiej wykorzystać istniejący budynek niż budować nowy.
Ktoś powie, że czasem lepiej jest zburzyć ruderę i postawić coś nowego. 
Zgodzę się, jednak nie w przypadku fortyfikacji Twierdzy Kraków, której potężne mury same dzielnie broniły się nie raz przed rozmaitymi burzymurkami. 
Wystarczy im pomóc, zabezpieczyć przed zawilgoceniem i stworzyć kolejną wielką atrakcję zarówno dla miejscowych jak i przyjezdnych.
Zawsze należy pamiętać o walorach architektonicznych oraz przyrodniczych.
W okresie dwudziestolecia międzywojennego czasy były inne, podobnie jak inne było myślenie żyjących wówczas ludzi. Dlatego stało się to, o czym wspomniałem w tym wpisie.
Czy któregoś z tych obiektów żałuję najbardziej? Nie potrafię wskazać tego jedynego.
Szczególnie szkoda małych fortów międzypolowych rdzenia, które umiejętnie wkomponowane w obecną zabudowę mogłyby być niemałą ciekawostką.
Teraz nie pozostaje nic innego jak odwiedzić miejsca gdzie znajdowały się te wszystkie obiekty i uruchomić wyobraźnię.

Jako pomoc w zobrazowaniu lokalizacji niektórych obiektów posłużyły materiały z portalu wikimapia.org


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz